Kirgistan

Przez Imperium bez wizy

Wszyscy pytaja, jak nam się udało. Chyba sami nie wiemy;) No, wszyscy oprócz Kolegi – Prawnika, z którym pogadamy, jak wróci z Nepalu😉

Rosję przejechać bez wizy można tylko na mocy umowy między Federacją Rosyjską a Rzeczpospolitą Polską, która mówi, że do 10 dni można jechac bez wizy pod warunkiem, że posiada się bilet wjazdowy i wyjazdowy z Rosji oraz ewentualnie wizę kraju docelowego. Pewnym problemem może by fakt, że bilet wjazdowy do Polski można kupić tylko w jednej kasie w Moskwie – będąc w Biszkeku nie da się tego zrobić. Bilet do Brześcia nie wystarcza, ponieważ Rosja traktuje Białoruś jak własne terytorium! Trzeba kombinować inaczej. Jedynym chyba krajem, ktory jest objęty systemem kolei rosyjskich, a który Rosja faktycznie uważa za obce państwo, jest Ukraina. Gdy tylko się o tym dowiedzieliśmy, zostaliśmy szczęśliwymi posiadaczami pięciu kompletnie nam niepotrzebnych biletów Moskwa – Kijów.

Bilety można na szczęście zwrócić. Drobny szkopuł – tylko w kasie, w której sie je nabyło;) Anulowaliśmy je w Moskwie, a nasz kirgiski gospodarz Szurik wkrótce dostanie paczkę z papierami wartościowymi kolei rosyjskich, które sobie wymieni w kasie w Biszkeku na gotówkę;)

Wyruszyliśmy z Biszkeku w sobotę o północy. Szurik ugościł nas na pożegnanie kupując barana i przyrządzając nam całą masę fantastycznych szaszłyków. Opchani do granic pojechaliśmy do Ałmaty wyjątkowo luksusową marszrutką, a o 6 rano znaleźliśmy się znowu w pociągu. Poczułam się, jakbyśmy nigdy z niego nie wysiadali;)

Tym razem trasa była nieco inna – jechaliśmy przez ponad dwa dni przez Kazachstan. Gdy więc dotarliśmy do granicy rosyjskiej, któą przekraczaliśmy w jakiejś kompletnej dziurze na stepie, byliśmy już znudzeni, skacowani i zaprzyjaźnieni z połową naszego wagonu. Wydawało nam się, że wszystko musi pójść dobrze do momentu, gdy uslyszeliśmy, jak celniczka mówi do Matiego, że ma pakować swoje rzeczy! Nagle wszystko przestało wyglądać zabawnie.

Gdy celnicy zobaczyli, że jest nas piątka, trochę jakby zmiękli. Zaczeli wypytywać o wszystko. Wyobraźnia i elokwencja musiały pójść w ruch. Dlaczego nie macie wiz, skoro w poprzednią stronę mieliście? Dlaczego ta dwójka, która jedzie tutaj, ma wizy? Znacie ich? Byliście w konsulacie? Kto wam powiedział, że nie potrzebujecie wiz? Jak się nazywał? Aż wreszcie pytanie, które chyba przeważyło – czy wasze wizy kazachskie wygasły? Tak! Czyli – do Kazachstanu nas zawrócić się nie da. Czyli – jeśli nas wysadzą, będziemy tkwić na tym dworcu pod ich okiem nie wiadomo jak długo;)

No dobrze – cała ekipa zniknęła, zabierając nasze paszporty i wszystkie bilety. Przeczytali nawet wydrukowaną przez nas umowę o ruchu bezwizowym, która rzeczywiście była im całkiem nieznana! Na odchodnym rzucili, że mamy spakować wszystkie bagaże i przygotowac się do wyjścia, ale oczywiście zignorowaliśmy to kompletnie. Nastąpiła najbardziej urocza częśc całego zajścia, czyli czekanie. Jakieś może 40 minut, w samo południe, w upiornie nagrzanym wagonie. Wszyscy patrzyli na nas z ukosa, ale milczeli. My czuliśmy, jak nam włosy siwieją i zaczęliśmy planować, co też można robić przez najbliższe tygodnie na tym uroczym dworcu.

Po 40 minutach celnicy wrócili i bez słowa wręczyli nam paszporty z wbitymi pieczątkami wjazdowymi! Ciekawe, dokąd musieli zadzwonić, żeby nas wreszcie przepuścić…

Potem mieliśmy szczęście – nie spotkała nas już żadna więcej kontrola, ani w pociągu, ani w Moskwie. Trochę nerwów nas to kosztowało, ale przynajmniej jeden dzień podróży minął błyskawicznie;)

A teraz – wreszcie umyci i najedzeni! W pociagu do Warszawy, po wczuciu się w dość oryginalną, egzotyczną atmosferę naszego przedziału Kakuś powiedziała z zadumą – Nie śmierdzimy tak bardzo. Przecież myliśmy się – zaraz, ile dni temu?

Dziękujemy za towarzyszenie nam w wyprawie. Nie opuszczajcie jednak naszego bloga. Jak widzicie, wciąż brakuje zdjęć – zaczną się  pojawiać lada moment, najpierw nadal Gosi, potem moje i Łukasza, i mam nadzieję, że także Tadek nam udostępni parę swoich fantastycznych ujęć:) Historii do opowiedzenia wciąż czeka wiele, zamieścimy też nieco porad praktycznych i oczywiście podsumowań – zaglądajcie więc do nas często:) A teraz idę znów do wanny;)

Pauli

You Might Also Like...

No Comments

    Leave a Reply