Kirgistan

W pociagu do Biszkeku

   Czy mozna ujac w slowa taka podroz? Nie bedzie latwo oddac to, co czujemy teraz, kiedy wreszcie wysiedlismy w Biszkeku. Spedzilismy w podrozy prawie tydzien, w tym 6 nocy w pociagu. Przejechalismy 4 strefy czasowe, a krajobraz za oknami ze znajomych pol i lasow zmienil sie w bezkresny step i gory. Spedzilismy ten czas zamknieci w wagonie z 53 innymi osobami, z ktorych nikt nie mogl wziac prysznica. W dzien umieralismy z goraca, zeby w nocy owijac sie szczelnie w spiwory. A mimo to wszystkich nas ta podroz zachwycila w takim samym stopniu, jak wykonczyla. Czy mozna to wytlumaczyc? Nie wiem, czy sami to rozumiemy;)

   Juz poczatek tej podrozy byl dosc przerazajacy – na calkowicie zaciemnionym peronie Dworca Kazachskiego klebil sie niesamowity tlum. W pociagu bylo goraco i duszno, a ze wszystkich stron spogladaly na nas skosne, nieco przerazone oczy. Nasze miejsca znowu byly tylko na gornych polkach, co znaczy, ze nie bedziemy mieli porzadnego miejsca do siedzenia w dzien. Ale nie bylo juz odwrotu – trzeba bylo rozpakowac sie i przetrwac kolejne kilka dni;)

   Potem bylo na szczescie lepiej. Szybko stalismy sie glowna atrakcja wagonu, wiec okazji do cwiczenia rosyjskiego bylo sporo. Poza tym bylo co obserwowac! Pierwsze wrazenie, ze wszyscy nasi wspoltowarzysze podrozy umieraja ze strachu, okazalo sie jak najbardziej prawdziwe. W poniedzialek wparowala pierwsza kontrola celna i, ku naszemu wielkiemu zdumieniu, okazalo sie, ze to nie my jednak jestesmy jej obiektem zainteresowania, a wlasnie miejscowi. Co wiecej, ich to zainteresowanie nie tylko nie dziwilo, ale byli na nie wrecz przygotowani, wsuwajac zwitki banknotow w odpowiednie rece. Po kolejnych kilku kontrolach stwierdzilismy, ze jedna polowe pasazerow stanowia pracujacy w Rosji na czarno Kirgizi, ktorzy robia wszystko, aby ich nielegalny status sie nie wydal, natomiast druga polowa to przemytnicy, ktorzy wciaz zmieniaja polozenie swoich toreb, siadajac jak najdalej od nich. Niewstety, nie udalo nam sie dociec, co przemycaja, ale za to zidentyfikowalismy co najmniej dwie osoby, ktor przejezdzaly granice nielegalnie. W calym procederze kluczowa role odgrywaly prowadnice, ukrywajace w swojej kanciapie paczki oraz mezczyzn. W czasie kiedy one wdzieczyly sie do celnikow, mezczyzni przemykali miedzy toaletami lub koncami wagonow. W sumie bylo to calkiem ciekawe przezycie, szkoda tylko, ze ostatnia kontrola celna odbywala sie w srodku nocy…

   Gdy wszyscy przeszli juz przez najgorsza, rosyjska kontrole graniczna, towarzystwo wyraznie sie rozluznilo, a standard pociagu zdecydowanie sprzyjal integracji. Zwlaszcza Mati zaprzyjaznil sie mocno z cala grupa pan, ktore w zamian za lekcje europejskiej geografii i historii uczyly go podstawowych zwrotow po kirgisku. Tylko dlaczego w ramach pomocy naukowych chcieli koniecznie w srodku nocy dostac mape Europy?;)

Glowna atrakcja podrozy byly stacje. Gosia ujela to dosadnie, ze tak musza czuc sie motylki zamkniete w sloiku, ktore od czasu do czasu ktos wypusci na kwiatek, zeby je za chwile znow zamknac;) Tak wlasnie czulismy sie, gdy mniej wiecej co 2 godziny wylegalismy na perony i tory, gdzie mozna bylo dostac najrozniejsze produkty spozywcze. Leniwi nie musieli nawet ruszac sie z wagonu, poniewaz babuszki przynosily wszystko. Towarzyszyla temu cala plejada zapachow – od arbuzow, melonow, pierozkow na wedzonym kurczaku konczac – hmm a moze to byl zapach unoszacy sie z 53 par butow rozrzuconych w calym wagonie???

Co mozna zjesc:

lepioszka – niby chleb, ale w sumie to taka duuuza pizza bez dodatkow – walory zapychajace, przystepna cena 1pln:)

pierozki – troche wieksze niz u nas, nadziewane miesem, nawet zjadliwe, aczkolwiek tluuste strasznie

'inne' pierozki – wyobrazcie sobie ciastko takie jak na paczki, usmazcie to na glebokim smalcu a do srodka zamiast marmolady dodajcie kawalki jakiegos tam mieska z cebula i smalec raz jeszcze … bleeee

papryka nadziewana – jak sama nazwa wskazuje nadziewana tluuuuszczem, smalec zpewne i sladowymi ilosciami ryzu

To znaczy szczerze mowiac, opinie byly podzielone – wiekszosc zachwycala sie tlusciutkim i gladkim smakiem;)

piwo – dobre jesli zimne

pepsi/cola – smakuja tak samo

Co jeszcze mozna kupic:

sukienki, sukienki balowe, pidzamy, bizuteria (prawdziwe perly i sztuczny bursztyn), plyty CD i DVD (w autentycznosc nie wnikalismy), odtwarzacz DVD, kamery, aparaty, telefon bezprzewodowy, moherowe narzutki i szale (moher rulez;)) pozytywki – fantastyczne, zegarki grajace arabskie melodie, ptaszki siedzace na drzewkach cwierkajace i kiwajace glowkami, torebki, portfele, ksiazki, gazety, trunki wszelakie, rowniez calkowicie zmrozone. Nawiasem mowiac, w Moskwie widzielismy fantastyczna zabawke – cos w rodzaju pelzajacych i szczekajacych pieskow na baterie, tylko ze zamiast pieska jest czolgajacy sie z karabinem zolnierz!

   Z lekka nostalgia i smutkiem opuscilismy dzisiaj rano nasz pociag, nieco brudni (to prawde mowiac eufemizm), lekko glodni i wyjatkowo, jak na 3 dni lenistwa niewyspani, ale za to z kieszeniami pelnymi numerow telefonow do nowych znajmoych w Kirgizji, Kazachstanie i Rosji. Powiedzialybysmy, ze lza nam sie w oku zakrecila, gdyby nie fakt, ze prawdopodobnie za jakies 10 dni czeka nas taka sama podroz;)

   Jak widac, w Biszkeku internet jest, wiec byc moze jeszcze uda nam sie jakas relacje stad zamiescic, zanim  udamy sie w strone Niebianskich Gor Tien Shan.

Pauli i Gosia

You Might Also Like...

No Comments

    Leave a Reply