Kirgistan

Magiczna noc

Po upalnym dniu w pelnym pylu samochodzie zatrzymalismy sie wieczorem w jakiejs wioseczce w przydroznej czajchanie. Czajchany to takie knajpy, w ktorych zamiast albo oprocz stolikow i krzesel sa ogromne lozka przykryte dywanami, a na nich malutkie niskie stoliki. Mozna w nich siedziec godzinami pijac piwo lub herbate z malutkich czarek. W tej czajchanie wyboru jedzenia nie bylo – jedyna pozycja w menu to szaszlyki. Ale za to jakie! Zamowilismy w sumie chyba z 20 baranich szaszlykow, z miesa mielonego i normalne, do tego herbata zielona i czarna, a na koncu rachunek na 48 zlotych;)

Potem jechalismy przez noc. Mati kupil na bazarze w Osh gitare. Przez wiele godzin Ukasz gral na gitarze i spiewalismy wszystkie piosenki, jakie kiedykolwiek znalismy, a za oknami migaly rozswietlone stragany ferganskich wioseczek.

W koncu zmeczeni zatrzymalismy sie w gorach na nocleg. Bylo cieplo i nie chcialo nam sie rozstawiac namiotow, wiec rozlozylismy karimaty i spiwory przy drodze (na resztkach starego asfaltu, zeby nie bylo tak romantycznie;)) i zasypialismy patrzac na spadajace gwiazdy.

Pauli


You Might Also Like...

No Comments

    Leave a Reply